wtorek, 31 marca 2015

Zły - gorszy - matka

Staram się nie przejmować tym, co mówią o mnie inni. Że za gruba, albo za chuda (jasne :P ), że się garbię (tym akurat się przejmuję!), że to nieładne, że niemodne, że nie pasuje, albo, że nie umiem gotować...

Nikt nie lubi krytyki, sama wiem po sobie, nie musi mi nikt tego mówić, że jestem nieidealna. Mam wiele wad, z jednymi walcze, na inne czasu i chęci brak. Daleko mi więc do bycia nieskazitelną, ale w niektórych kwestiach staram się z całych sił nie odpuszczać (życie to jednak weryfikuje i czasem jest jak jest). Mam swoją listę priorytetów, na której, czasem mimo sprzeciwu otoczenia, na pierwszym miejscu jest Krzyś i jego zdrowie, jego rozwój. Wiem, że jestem leniwa i wielu rzeczy nie robię, ale mówienie mi, że jestem wyrodną matką i męczę dziecko (ile razy przyjdzie mi jeszcze to usłyszeć???), jest jak walnięcie porządnym kijem po piszczelach. Nie piszę, że to podcięcie skrzydeł, bo takowych niestety (stety?) nie posiadam. Do anielicy, jak już wspomniałam, daleko, z resztą i tak mi nie po drodze...



Może poczekajmy aż Krzyś sam się wypowie w tej kwestii?

czwartek, 26 marca 2015

Ciemnota

Kiedyś, za młodu, chciałam być lekarką. Teraz żałuję, że nią nie zostałam, może bym lepiej to wszystko ogarniała. Chociaż i tak jedna specjalizacja by mi nie wystarczyła :/

Nie wiem, czy jestem takim głąbem, czy jak, ale nie ogarniam tego wszystkiego. Lekarze i terapeuci, mam takie wrażenie, że oczekują ode mnie znajomości tylu rzeczy, że mi wstyd normalnie, że nie wiem tego i tamtego. Powinnam mieć obcykany układ kostny, mięśniowy, oddechowy... kurcze, chyba każdy, powinnam znać działanie tego wszystkiego razem i osobno. A ja tego zwyczajnie nie ogarniam. Kupiłam sobie rok temu ponad książkę do genetyki nawet. I co? Nie zajrzałam, bo zwyczajnie nie mam czasu, a jak mam czas to jestem tak padnięta, że nie rozumiem nic z tego, co czytam. Boże... pogarszam i tak już niski współczynnik czytelnictwa w tym naszym biednym kraju. I co? I znowu mi wstyd :( Dobrze, że chociaż Krzyś nadrabia, bo on to 15 książek dziennie cyka. Co z tego, że z obrazkami. Literki też są, więc pozycja się liczy :P

Tak sobie myślę, że może powinnam zapisać się na studia jakieś - nie wiem jeszcze kiedy bym na nie chodziła, ale jedno miałabym z głowy - nie miałabym wymówki, bo studia, bo zapłacone (na zwykłe jestem pewnie i za stara no i zaoczne za darmo nie są zapewne), bo trzeba się uczyć, bo mi może by wytłumaczyli.... eh... chociaż już kiedyś pisałam w tej sprawie do jakiejś pani profesor czy doktor (żeb może jakiś kurs, albo szkolenie dłuższe, żeby pomóc ogarnąć rodzicom takim jak ja całą tą medyczną otoczkę, bo człek niby głupi nie jest a nie kuma tylu rzeczy, że znowu mi wstyd...), z UG, to nawet nie dostałam odpowiedzi, że mam się w ogóle nie odzywać bo z czym do ludzi... pewnie do spamu trafiłam, wcale bym się nie zdziwiła :P

Dawno już było wiadomo, że człowiek uczy się całe życie a i tak umiera głupi. Ja bym nie chciała ani umierać ani być głupia jeszcze za życia. Tak mi się marzy poznać to i owo, tylko, że nawet jak jest motywacja to siły i czasu mi bardzo brak. Nie będę tu wspominać o wrodzonym lenistwie, ale to chyba każdy wie, więc kolejny raz nie będę się za siebie wstydzić. Chociaż i tak to napisałam, więc znów się wstydzę :)

No nic, potrzebny mi klon, "Jan" do pomocy, albo od razu ze trzech, bo jeden może być mało ;D Jednak umrę głupia (nie, nie spieszy mi się, choć niektórzy w to wątpią...), ale mam nadzieję, że dane mi będzie jeszcze parę książek jednak przeczytać i troszkę się podszkolić no i w ogólę pożyć, pozwiedzać, doczekać wnuków... dobra, rozpędziłam się ;)

W ogóle szok, że udało mi się napisać ten wpis. Nosze się z zamiarem kilku innych, a padło na tę tematykę akurat. Mam nadzieję, że inne też dam radę napisać albo dokończyć, bo parę też wisi i czeka na poświęcenie czasu, którego jak już wielokrotnie się żaliłam (ale jestem maruda co nie? :P) zwyczajnie nie mam!