poniedziałek, 4 listopada 2013

Ciąża

Mimo, że minęło już sporo czasu, pamiętam ten niesamowity czas. To uczucie, ta świadomość, że Ktoś słucha bicia twojego serca całą dobę, że wie o Tobie wszystko, łącznie z tym, kiedy burczy Ci w brzuchu, że Ktoś idzie zawsze z Tobą, że bez pomyłki określi Twój nastrój w danej chwili. Taki Big Brother bez cenzury :)

Dopiero w ciąży zrozumiałam cud narodzin. To wtedy byłam zafascynowana tym, że z takiej malutkiej komórki wyrasta Człowiek, (w moim przypadku ponad 5kg i 64cm Miłości :) który na zawsze opuszcza Twoje łono, ale nigdy nie opuści Twojego serca. Miłości matczynej nie można z niczym porównać. A przynajmniej ja tego nie potrafię.

Ale nie o tym miałam pisać. Pewnie niejednokrotnie spotkaliście się z tym, jak kobieta w ciąży jest pytana o płeć dziecka i od razu pada tekst, że "to nieistotne, byleby było zdrowe". Ja, mama dziecka niepełnosprawnego, wyjątkowo reaguję na to zdanie. Bardzo emocjonalnie. Może tego nie okazuję, ale z głębi serca wyrywa mi się od razu: nawet nie wiesz, jakie to istotne, jak ważne jest to życzenie, które wiele osób wypowiada odruchowo, albo - bo tak wypada.

Rodzi się dziecko. Bywa, że już w ciąży okazuje się, że nie jest zdrowe. Czasem wychodzi to na jaw dopiero przy porodzie, albo jeszcze później. Bywa tak, że lekarze zatajają chorobę dziecka, bo, jak to tłumaczą "nie chcą martwić rodziców". Nigdy tego nie zrozumiem, bo jestem za tym, by znać prawdę, chociaż miałaby być najgorsza. Lekarze się mylą, czasem mam wrażenie, że albo są ślepi, albo chcą na USG zobaczyć to, czego nie ma. Znam przypadek, że lekarz nie zauważył, że dziecko ma rączki i nóżki krótsze o połowę. Słyszałam też o medyku, który nie powiedział ciężarnej mamie o ciężkiej chorobie serca dziecka. Bał się jej reakcji. Dziecko zmarło, bo leczenie podjęto dopiero po porodzie, a można je było rozpocząć już w łonie matki. Innym razem też zauważyli chorobę serca, mama dziecka poddała się operacji, podczas której okazało się, że wady nie ma, za to aparat diagnostyczny "niechcący" wywołał wcześniejszy poród, przez co dziecko urodziło się parę miesięcy za wcześnie, fioletowe z niedotlenienia...

Nie znamy bowiem ani dnia, ani godziny, my, rodzice dzieci niepełnosprawnych zdajemy sobie sprawę z tego, jakie są ryzyka związane z ciążą i rozwojem dziecka. Wiele osób to zna, ale my znamy to z życia, doświadczenia. Czasem nasuwa mi się myśl, że tak na prawdę to bardzo ciężko jest urodzić zdrowe dziecko. Tak, bardzo ciężko, ciężej, niż się Wam wydawało.

Z rozmów z innymi Rodzicami wiem, że tematem tabu i dla niektórych czymś, co spędza im sen z powiek jest sprawa kolejnego dziecka. Bywa rożnie. Głównymi "przeciw" są: obawa przed tym, że kolejne dziecko urodzi się chore (nikt nie da gwarancji, że będzie inaczej), strach, że nie będzie się miało ani czasu ani siły, by opiekować się kolejnym dzieckiem, mimo ogromnej chęci jego posiadania. Często występuje też problem z partnerem/partnerką, który to nie bierze pod uwagi takiej opcji. Obcy ludzie też nie są bez winy. Ile to razy słyszałam opinie, że "po co się pchała w kolejne ciąże jak już jedno chore ma". I jak po tym wszystkim nie myśleć, że głównym powodem dla którego chce się powiększyć rodzinę jest zwykły egoizm - żeby ktoś na starość podtarł mi tyłek, albo żeby udowodnić światu, że potrafi się urodzić zdrowe dziecko... Jest to bardzo ciężki temat, na który można dyskutować godzinami, których tak bardzo brakuje. Ciekawa jestem, jaka jest Wasza opinia w tym temacie.




4 komentarze:

  1. Ola,mama Ingi z 26tc4 listopada 2013 04:23

    Moją opinię znasz, wszak nie jedną już godzinę przegadałyśmy na ten temat (i wiele innych:*), ciążą nie zdążyłam się nacieszyć, nie było mi to dane , a i sprawa rodzeństwa, jest bardzo trudna i ciężka do poruszania :(Ale głowa do góry, w końcu po nocy przychodzi dzień :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Olu, nawet nie wiesz, jakie te rozmowy są dla mnie ważne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdybym ja miała taką świadomość medyczną swojego zdrowia przed pierwszą ciążą, jaką mam teraz, to pewnie zastanawiałabym się z 2 lata i absolutnie bym nie zdecydowała się na drugie dziecko. Teraz za wszelką cenę chcę sobie udowodnić, że może się udać, choć doskonale wiem, że taka ciąża nie będzie żadnym stanem błogosławionym.

    OdpowiedzUsuń
  4. Za moich czasów jak ktoś był jedynakiem, to był "dziwny" - albo przynajmniej tak traktowany. Jasne, że więcej dzieci to mniej czasu, sił i pieniędzy dla rodziców (przynajmniej przez pierwsze naście lat), ale rodzeństwo to dużo większa szansa prawidłowego rozwoju emocjonalnego i społecznego! Rodzeństwu w życiu łatwiej niż jedynakom.
    Tata czwórki.

    OdpowiedzUsuń