poniedziałek, 7 października 2013

List, czyli co nieco o historii...

Na szybko wklejam list Krzysia, który streszcza troszkę jego krótkie, 2 letnie życie. Oczywiste jest to, że Krzyś pisać nie umie, mówić też nie... Jestem jednak pewna, że gdyby umiał czytać i pisać, powiedziałby "Mama, dobrze to napisałaś". Zapraszam do lektury :)


Cześć!



Jestem Krzyś, a Mama mówi, że wszystkie Krzyśki to fajne chłopaki. Jestem więc chyba fajny :) W lipcu skończyłem 2 latka. Jestem wysoki, Mama mówi, że bardzo przystojny :) Od zawsze byłem duży. Już na porodówce wyglądałem jak 3 miesięczne niemowlę - urodziłem się mając 64cm wzrostu i prawie 5,3kg! :) Od zawsze byłem więc inny, a właściwie nie inny, tylko oryginalny. Mama mówi, że oryginalny jest lepszy, np płyty, dolary :) Jednak inność w moim przypadku to nie tylko powód do radości. Niestety jestem chory. Nikt nie wie, dlaczego tak jest, ale ja się tym nie przejmuję i każdego dnia walczę, by być jak inne dzieci, móc skakać, jeździć na rowerze, czy grać z tatą w nogę. Jeszcze jednak długa droga przede mną. Póki co uczę się siedzieć. Siedzenie wychodzi mi już całkiem dobrze, ostatnio nawet dostałem pochwałę od pana rehabilitanta. Nie umiem jednak sam usiąść. Nie umiem też stać, ani chodzić. Ciągle uczę się pełzać i czworakować, ale tego też jeszcze nie potrafię. Noszę okularki, bo jestem dalekowidzem i mam zeza. Miałem wadę serduszka, ale na szczęście wyzdrowiało na tyle, że operacja nie była potrzebna. I tak w swoim krótkim życiu w szpitalu spędziłem już wiele dni. Nawet swoje drugie urodziny :( Mama mówi, że byłem już w szpitalu tyle razy, ile mam paluszków u rąk. Wydaje mi się to strasznie dużo. Mam nadzieję, że więcej to się nie powtórzy. Lubię ciocie pielęgniarki, ale strzykawek i kroplówek już nie. No i wolę być w domu, z Mamą i Tatą. 



Mama mówi, że nie mam łatwo, ale nie myślcie, że się poddałem i już nie ćwiczę. Naprawdę ciężko pracuję, jeżdżę z Mamą na turnusy rehabilitacyjne, z Tatą na ćwiczenia do cioć i wujków, ćwiczymy razem w domu, mam nawet swojego kotka - pionizator, w którym uczę się stać, dzięki któremu mogę podziwiać świat z pozycji wyższej niż kocyk. Przyznam się Wam do czegoś. Czasami bardzo mi się nie chce, ale nie odpuszczam, bo wiem, że to jedyny sposób by dogonić rówieśników. Bywa, że jest mi bardzo smutno i zastanawiam się dlaczego mnie to spotkało. Ale trwa to tylko chwilę, bo dużo bardziej wolę się uśmiechać i wysyłać Mamie i Tacie buziaki. Niestety nie umiem jeszcze powiedzieć im, że ich kocham, ale oni o tym bardzo dobrze wiedzą :)



Mama z Tatą zbierają pieniądze na moją rehabilitację. Ona jest moją jedyną nadzieją.

1% podatku:
KRS 0000037904 z dopiskiem 20374 Bulczak Krzysztof

Pozostałe wpłaty:
Bank BPH S.A.
15 1060 0076 0000 3310 0018 2615
Tytułem: 20374 - Bulczak Krzysztof - darowizna na pomoc i ochronę zdrowia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz