środa, 31 grudnia 2014

Akcja 1% 2015 rozpoczęta :)

Kochani! Nigdy nam się nawet nie śniło, że będzie Was tak dużo Teraz, jak już znamy Wasze możliwości to nieśmiało... prosimy o więcej :)  Opowiadajcie o Krzysiu Waszym Znajomym, niech wiedzą, że jest taki odważny chłopiec, który każdego dnia walczy o lepsze jutro :)))
Bardzo dziękujemy Wam za dotychczasowe wsparcie - każde bez wyjątku. Dziękujemy za dobre słowo, za zainteresowanie, za porady, za prezenty, za wsparcie finansowe... dziękujemy za dotychczasowy udział w zbiórkach 1%. :*

W 2015 roku rozpoczynamy trzecią edycję. Udostępniajcie, prosimy, Krzysiowe prośby o 1%. Nie jesteśmy grafikami, więc nie są one może najładniejsze, ale ważne, żeby trafiały tam, gdzie powinny Możemy na Was liczyć i tym razem? :)

Aby udostępnić/zapisać zdjęcie, kliknij najpierw prawym przyciskiem myszy, potem "pokaż obrazek" i dopiero potem "zapisz". Dziękujemy :)


Dla Krzysia samodzielność jest misją na miarę podbicia Kosmosu. Twój 1% podatku to dla Niego szansa na spełnienie marzeń. Na normalność.

Dane niezbędne do PIT:
W formularzu PIT wpisz numer:
KRS 0000037904

W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%” podaj:
20374 Bulczak Krzysztof

Więcej informacji o Krzysiu:
Facebook.com/KrzysBulczak


W grupie siła! Bo wspaniałe jest życie!

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Chodzący buntownik

Krzyś przechodzi okres buntu - potrafi dać w kość. To samo ze snem - jak muszę z różnych przyczyn spać z nim w jednym łóżku (nigdy nie rozumiem, jak ludzie mogą spać z dzieckiem od urodzenia, codziennie), to w nocy mam średnio 2-3 godzinną pobudkę, bo się Krzysio uaktywnia i szaleje, łazi po mnie, stuka w ścianę, drapie łóżko, rzuca poduszkami - full radocha :) Jak śpi sam to też się budzi, ale z braku pomysłów i obiektu do zaczepiania (wyrzucone misie, czy poduszka już się do niczego nie nadają) jakoś szybciej zasypia.







Mimo, że jest, albo inaczej - potrafi być straszny, to i tak go kocham. Bo walczy jak lew, bo robi postępy, bo mu się chce, czego nie można powiedzieć o mnie :P Krzyś to mój osobisty motywator, rozśmieszacz - jak na mnie spojrzy swoimi oczkami, albo się przytuli albo uśmiechnie to koniec, nie potrafię się gniewać i już ;) Miękka jestem w tej kwestii noooo ;D Chociaż czasem miałabym ochotę go wsadzić z powrotem do brzucha i mieć chwilę spokoju :P Ale się nie da - może i jestem duża, ale musiałabym go gdzieś upychać w moje grube uda a i tak nie wiem, czy by się miejsce znalazło ;D

No ale do rzeczy - bo nie o tym miało być :) Ci, co nie czytują fejsa, to jeszcze nie wiedzą - Krzyś w dniu wczorajszym zrobił swoje pierwsze kroki. Potem były prezentacje u jednych i drugich Dziadków, bo akurat wizyty były zaplanowane, to się Dziadki załapały ;D Stawiamy Krzysia przed sobą jakiś metr, puszczamy Go, a On do nas przychodzi :) Jeszcze do wczoraj leciał do tyłu albo tylko (aż!) próbował stać sam (co mu też wychodzi coraz lepiej :)))) a teraz już umie przejść parę kroków :) Co teraz? Będziemy wydłużać odległość, będziemy motywować, by puszczał się też trzymając się drzwi, czy ściany i próbował przejść krótkie odległości sam. SAM SAM SAM :)

Ale prezent dostaliśmy, co nie? Najlepszy na świecie :)))))))

Cieszycie się z nami? :> Pamiętajcie o wzniesieniu toastu za Krzysia w noc sylwestrową :) Nie namawiamy do alkoholu, żeby nie było - może być soczkiem marchewkowym albo wodą :) Co kto lubi :)

czwartek, 4 grudnia 2014

Żale

Wiem, że czasem narzekam. Że się żalę. Jesień i zima były dla mnie zawsze dużo trudniejsze. Wiele osób o to pyta, więc kolejny raz przypominam: nigdy nie pogodzę się z tym, co przytrafiło się Krzysiowi. Nigdy. I mam nadzieję, że "nigdy nie mów nigdy" ani na chwilę mnie nie złamie. Gdybym się pogodziła, oznaczałoby to dla mnie koniec walki. A walka trwa i pewnie jeszcze długo trwać będzie.

Wiadomo, że latanie po lekarzach, szpitale, operacje, leki etc nie są niczym miłym. Nie zapominajmy jednak dla kogo są gorsze. Ja jestem tylko organizatorem, obserwatorem, ocieraczem łez. A przynajmniej się staram, pewnie z różnym wynikiem. No ale w końcu ja jestem tylko Mamą Super Krzysia.

Nie żałuję. Nie żałuję, że Krzyś, że ten niepełnosprawny Chłopiec, jest moim synem. Moim. Moim. Moim! Gdybym mogła cofnąć czas, nadal chciałabym być Jego mamą. Bycie nią jest dla mnie ważniejsze od wszystkich dotychczasowych osiągnięć, certyfikatów, tytułów i wyników.

Jestem mamą Krzysia. Jestem z Niego dumna i staram się Mu to codziennie powtarzać. Gdybym mogła, wdrapałabym się, mimo lęku wysokości, na wieżę Eiffla, czy Statuę Wolności i krzyczałabym na cały świat, że Krzyś jest najwspanialszy. (Właściwie, to może to jest jakiś pomysł ;) )

Jedyne co żałuję, to to, że Krzysiowi jest tak ciężko. Że musi tyle cierpieć, bo wiem, choć mi tego nie mówi, bo przecież nie potrafi, ale ja to czuję, widzę, że potrafi porównywać się z innymi dziećmi. Inni chodzą, a ja nie, inni mówią, a ja nie, inni mogą to i tamto, a ja tego nie mogę, albo nie potrafię.

Wiele osób zarzuca mi, że macierzyństwo jest dla mnie najważniejsze. Że bycie mamą stawiam na pierwszym miejscu, że potrzeby mojego Syna są zawsze z przodu. Tak jest i tak będzie. Bez pomocy Krzyś może pożegnać się z samodzielnością, z dalszą walką, z jakimikolwiek planami. Pomoc drugiej osoby jest mu potrzebna jak powietrze do oddychania, chociaż to On walczy, to On pokonuje swoje słabości.

Czytałam ostatnio o tym, jak trudno jest matce pogodzić się z wyjściem dziecka z domu, z oderwaniem się od maminej spódnicy. Ciekawe, czy ja też kiedykolwiek będę się tym zamartwiała. Nie pozwalam sobie wybiegać tak daleko w przyszłość, chociaż nie zawsze mi się to udaje. Szybko jednak przywołuję się do porządku, bo rozklejona matka jest gorsza niż wdepnięcie nowiuśkimi butami w świeży krowi placek :P

Ponad trzy lata temu urodziłam Syna. Przez te prawie 41 miesięcy dowiedziałam się bardzo dużo o sobie i innych. Patrzę teraz na świat z zupełnie innej perspektywy i nie jest to na bank wynik postarzenia się o te wszystkie dni. Nigdy nie żyłam na tak wysokich obrotach, nigdy się tak nie bałam, nigdy nie czułam się tak dorosła i tak bezsilna. Nigdy nie potrafiłam tak walczyć. 

Nie mogłam lepiej trafić. To ja, nikt inny, jestem mamą Krzysia. (!)