środa, 30 kwietnia 2014

Ostatni dzień PIT

To już dzisiaj. 30 kwietnia to ostatni dzień na wysyłanie zeznań podatkowych za ubiegły rok. Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy udostępniali nasz apel, którzy rozdawali kalendarzyki, którzy wspierali całą akcję. Dziękujemy też tym, którzy postanowili swój 1% przekazać na Krzysia. Dzięki Wam będziemy mogli jeszcze więcej wspomóc Krzysia w jego walce o zdrowie, o uśmiech. Gwarantujemy, że nic się nie zmarnuje. Krzyś ciężko ćwiczy, także kopniaki (te akurat na rodzicach ;) ) bo już niedługo ma nadzieję kopnąć los między oczy i stanąć o własnych siłach, ba, może nawet chodzić. Wsparcie, jakie ma od Was znaczy dla niego bardzo dużo. Nie mówi (jeszcze!), ale widać po jego oczach, po jego minie, jak ważne jest dla niego to, że Ciocie i Wujkowie trzymają za niego kciuki. Opowiadam mu o Was, przekazuje pozdrowienia i całusy, pokazuje bloga i komentarze. 




Dziękujemy Wam za to, że jesteście, że wspieracie nie tylko Krzysia, ale i nas, jego rodziców. Nie poddajemy się i będziemy walczyć do końca! Macie na to nasze słowo :)

Więcej zdjęć i newsów znajdziecie na naszym facebooku: facebook.pl/KrzysBulczak Zapraszamy serdecznie! 

środa, 16 kwietnia 2014

Poprzeczki



Przed każdym z nas, zaraz po urodzeniu postawiono bardzo dużo poprzeczek do pokonania. Zaczyna się od pierwszego oddechu, pierwszego krzyku. Potem sprawy trudniejsze: podnoszenie głowy, przewracanie się na boki, siadanie, stanie, chodzenie, mówienie…. (Jeszcze później szkoła, praca, rodzina… ale ten wątek, z racji tego, że jest bardzo odległy, póki co pomińmy.)



Wiele dzieci „utknęło” na którymś z etapów lub zalicza(ło) je z dużym opóźnieniem. Krzysiowi bardzo dużo czasu zajęło na przykład utrzymanie podniesionej głowy.

Jedne dzieci robią to już w drugim miesiącu życia, inne po latach, albo wcale. Czas biegnie tak szybko, że teraz nie jestem w stanie przypomnieć sobie kiedy mój synek zaczął panować nad swoją szyją. Najpierw udawało się to w pozycji pionowej, potem powoli, choć na chwilę, także w poziomie. Długo czekaliśmy tez na przewrót, chyba z półtorej roku ćwiczyliśmy siadanie z pozycji leżącej – udało się przed Bożym Narodzeniem 2013, czyli grubo po Krzysiowych drugich urodzinach.

Czasem słyszę przechwałki matek – "a moja córcia to już pełzała jak miała trzy miesiące", inna "a mój synek chodził już w po skończeniu 9 miesięcy…" w tym momencie czasem mam ochotę wykrzyknąć „ a mój syn mimo prawie 3 lat nie chodzi, nie czworakuje, nie mówi”. Tylko po co? Nie mam zamiaru się z nimi licytować. Jestem dumna ze swojego dziecka – to ono, nie ja, walczy każdego dnia ze swoim ciałem. To ono pracuje cały czas nad utrzymaniem tej przeklętej równowagi, nad zapanowaniem nad rączkami, nad metodą przekazania mi jakiejś ważnej informacji. A propos - ostatnio przeczytałam, że to nie rodzic cierpi jak dziecko nie mówi, tylko dziecko. Ty musisz zgadywać (trochę jak gra w kalambury ;) ), ale to dziecko trafia szlag, jak przez kwadrans, a czasem i dłużej nie możesz się domyśleć o co mu chodzi! – nigdy wcześniej nie patrzyłam na to w ten sposób – teraz staram się o tym nie zapominać i doceniam te chwile, kiedy szybko domyślam się, co Krzyś ma na myśli – nie zawsze jednak się to udaje, bo wymagania coraz bardziej rozbudowane a matka bardziej jakoś nie jest domyślna :P 



Nie jestem sobie nawet w stanie wyobrazić, że nagle muszę nauczyć się stać, chodzić, mówić. Mój mózg nie ogarnia wysiłku, jaki trzeba wykonać, by zapanować nad swoim ciałem w podstawowych jednak kwestiach. Nie mówię tu o równowadze na linie czy nawet staniu na jednej nodze. Miałam to szczęście, że przyszło mi to jakoś tak w miarę normalnie. No może nauka na rowerze szła mi dość długo, ale jazdę na rolkach za to opanowałam bardzo szybko ;) Mam jednak większe szczęście, bo trafił mi się super syn. Chłopak, który się nie poddaje, który miewa gorsze dni, ale uśmiecha się chyba częściej niż ja :) Trafił mi się synek, który siedząc obok mnie w aucie, parę kilometrów przed dotarciem do przedszkola skanduje wraz ze mną, że chce do przedszkola :) On stuka piąstką w fotelik, ja krzyczę. Mamy ubaw po pachy i ładujemy uśmiechowe akumulatory na cały dzień :) A jaką frajdę sprawia nam jechanie pod ostrą górkę albo z górki – to wie tylko ten, kto jedzie z nami albo nas mija :) Wyglądamy pewnie dość komicznie, ale mamy to gdzieś ;) Jedni wolą malować rzęsy we wstecznym lusterku albo dłubać w nosie czekając na zielone – my wolimy się śmiać, cieszyć z fajnego auta, które nas mija, i z wielu, wielu innych rzeczy 

Ale wracając do tematu głównego :) Krzyś jest moim hero, moim bodyguardem, moją nadzieją, moją miłością, moją radością, moim sensem życia, moim uśmiechem, moim wzorem, moim synkiem, moim dzieckiem :)

Krzysiu, jeśli kiedykolwiek przeczytasz wypociny Twojej matki, to (mimo, że powtarzam Ci to do znudzenia z pięćset razy dziennie) pamiętaj – jestem z Ciebie dumna!

Korzystając z okazji, że wzięło mnie na pisanie a i czas się ku temu znalazł, a potem może go nie być, składamy Wam życzenia z okazji Wielkiej Nocy. Czegóż to Wam życzymy? Zdrowia przede wszystkim, poza tym, byście spędzili ten pozytywnie i pożytecznie, nie z pilotem i chipsami przed telewizorem, ale w gronie Bliskich, żebyście mieli dużo okazji do radości, byście z racji Świąt ale też nadchodzącej wiosny widzieli więcej sensu w tym, co robicie i co się wokół Was dzieje, byście znów potrafili doceniać nawet to najmniej zauważalne szczęście i to, co macie, byście mieli więcej siły do walki o swoje, o lepsze jutro.

Mama Krzysia


Więcej zdjęć i newsów znajdziecie na naszym facebooku: facebook.pl/KrzysBulczak Zapraszamy serdecznie!