Krzyś od samego początku musi walczyć o to, co inni dostają "z przydziału" - o siedzenie, chodzenie, mówienie... o życie w normalności. Nie poddaje się jednak bez walki, a my, jego rodzice, zrobimy wszystko, by nigdy to nie nastąpiło! Walczymy więc całymi dniami, nie tylko z losem, ale także z instytucjami, głupimi przepisami i... ludźmi! Dołączcie do nas! Razem mamy większą siłę przebicia! :) 1% podatku: KRS 0000037904 z dopiskiem 20374 Bulczak Krzysztof
wtorek, 17 listopada 2015
Zdziwienie
Czy da się przyzwyczaić do... właściwie normalności? Czy nadejdzie czas, że przestanę się dziwić widokowi Krzysia uciekającego do drugiego pokoju... na nogach? Chociaż nie, uwielbiam te chwile, gdy moje dziecko mnie zaskakuje, gdy przeczy temu, co wygadywali lekarze i rehabilitanci. Wciąż mam w głowie słowa jednego z nich - musi się pani przeprowadzić na parter, bo do końca życia będzie pani nosić dziecko po schodach (mieszkam w bloku bez windy). Chciałabym widzieć minę tej kobiety - może jej nagram, jak Krzyś sam z lekką pomocą wchodzi po schodach na trzecie piętro i wyślę z odpowiednią dedykacją?
Pisałam Wam niedawno o kolekcjonowaniu takich chwil, momentów dumy, zaskoczenia - wczoraj np Krzyś poczęstował się elegancko czekoladą i... choć wcześniej twarda czekolada często lądowała na ziemi wyrzucona z buzi językiem, wczoraj Krzyś pogryzł kostkę, która miała dodatkowo dwa maleńkie herbatniczki. Walczył z tą kostką dzielnie - czego się nie robi dla czekolady hehe (Choć do niedawna czekolada nie była przez niego lubiana raczej - może chodziło o problemy z jej zjedzeniem?). Wiecie co, nawet w takich chwilach jak ta wczoraj pękam z dumy! Skrzętnie zapisałam sobie to wspomnienie na dnie serducha i będę pewnie do niego wracać wielokrotnie.
A Wy jakie nowe wspomnienia zachowaliście w swoich serduchach? :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz