środa, 28 stycznia 2015

Do "specjalisty" po "papierek"



Ostatnia wizyta u „specjalisty” po „papierek. Wyszłam z załatwieniem sprawy w 50% - nie dostałam wniosku na ortezy Krzysiowe -  bo rzekomo lekarka nie może ich wypisać i dostała karę od NFZ. Ogólnie rozmowa toczyła się w temacie NFZ jaki to jest beznadziejny i jaka to jest biurokracja, no i że pani doktor weszli na pensje z tą karą…. Niby przyszłam bez dziecka, bo chore, ale słowo w temacie Krzysia nie padło – nie doczekałam się pytania – czy jakaś poprawa, czy pogorszenie, czy stoimy w miejscu.  Z resztą jak bym przyszła z dzieckiem, różnicy wielkiej by nie było. Lekarka już dawno ma łatkę tej, która przydaje się tylko by wypisać kwitek – na pewno nie warto iść do niej po poradę. A szkoda, bo przez pierwsze wizyty zapowiadała się całkiem całkiem. A po kwitek muszę iść do innego lekarza, w drugiej połowie lutego, więc gdzieś dopiero za dwa miesiące Krzyś doczeka się nowych ortez. Obecne są już lekko zużyte, ale głównie za małe i nie zabezpieczają odpowiednio koślawienia lewej stópki. Ale kogo to obchodzi. I tak dziękuję Bogu, że termin znalazł się jeszcze w tym półroczu, i to tak szybko, bo od koleżanek wiem, że do niektórych specjalistów terminy są na październik albo i na następny rok...




Niemniej jednak patrzę pozytywnie w przyszłość. Mam dla kogo walczyć, wiem o co walczę i z kim (chociaż nie do końca). Wbrew pozorom walka z lekarzami i biurokracją jest najprostsza, choć może nie należy do najprzyjemniejszych. Jednak łatwiej się walczy jak się wie, gdzie krzyknąć, gdzie i czego wymagać, czym straszyć (tak, straszę :P !) i jak zakombinować (tak, kombinuję :P ). Każdy miesiąc uczy mnie nowych rzeczy, nowych strategii w walce z biurokracją i głupimi urzędnikami (bez urazy, ale mam chyba pecha i trafiam często na mega ciężkie i ciemne przypadki  ;) ). Gorzej jeśli chodzi o walkę z losem – ale nie poddajemy się i rozgryzamy drania, bo w planach mamy zwycięstwo! :)

Bo wspaniałe jest życie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz